Texty písní 52 Dębiec Papieros cz2

Papieros cz2

Skrýt překlad písně ›

Nasenne tabletki, tabletki na dzienne

Bezsenne są noce, dni beznadziejne

Chwiejne nastroje, rozstrojone myśli

Blednące blaski, gasnące błyski

Sprały się kolory, marzenia zszarzały

Splendor jest chory, stary i spłowiały

Przyszłość płonie w gorączce, niknie w dymie

Pewność ma zerwane mięśnie, traci siłę

Silna wola jest wątła i słaba coraz bardziej

Woła o pomoc, a i tak wiadomo, że skończy w barze

Uniesienia są już tylko etylowe

A spełnienia krótkie i przypadkowe

Nie potrafisz się posklejać, jesteś w częściach

A zamiast serca krwawi tobie tylko kawał mięsa

Uczucia wyschły, złudzenia prysły

A żar zgasł zduszony w popielnicy

Strach się zakrada, rozsądek milczy

Łzawy deszcz pada, samotność niszczy

Szklanka, możesz ją czule dotknąć

Napełnić z uczuciem, ogrzać to i połknąć

I papieros to co dzień jedyny ogień

Który grzeje twoje dłonie

Muska usta i otula dymem

Piąta, szósta z godziny na godzinę

Czas rozwleczony wisi na zegarze

Snuje się leniwie jak gęsty dym w pustym barze

Spadłeś z dachu swych własnych pragnień

Ale nie złamałeś karku chociaż czujesz, że jesteś na dnie

Wiesz co? powinieneś sobie przemyśleć to wszystko

Pamiętaj, wiesz co?



Pamiętaj o tym, że ciemność służy tylko do przykrycia

Wszystkich jasnych stron życia

Bo nie jest tak źle, nie jest tak źle

Nie jest tak źle, nie jest tak źle

Zawsze może być gorzej

I nie jest tak źle, nie jest tak źle

Nie jest tak źle

Nie jest tak źle, nie jest tak źle

Pamiętaj o tym, że zawsze może być gorzej

I nie jest tak źle, nie jest tak źle

Nie jest tak źle, nie jest tak źle

Pamiętaj o tym, że ciemność służy tylko do przykrycia

Wszystkich jasnych stron życia



Znowu dół (znowu dół)

Znowu nic mi się nie chce (znowu nic mi się nie chce)

Wciąż bym tylko spał (tak, tylko spał)

Twardym, chemicznym snem (chemicznym snem, o tak)

Wokół dym (wokół dym)

Ósma godzina w studiu (po co ja tyle tu siedzę, Boże)

Dziesięć lat już gram (dziesięć lat)

Powiedz mi co z tego mam (no co?)

(Chyba nic, a czas płynie i wszystko jakoś tak się ślimaczy)



Na koncie nie mam zer lecz zero

Los nieustannie jest dla mnie sknerą

CV nie to aby rozbić bank

Zaraz trzydziestka mi spadnie na kark

I płynę tak, dryfuję w mrok

Choć nie jestem sam zawodzę non-stop

Ta, wieczny leń i cham

To jedyny ja jakiego znam

Jezu, co za żal (co za żal)

Tych szkolnych lat obróconych w bal

Tych mądrych rad rzuconych w kąt (kąt)

Za krótki wzrok by przyznać błąd

I zmarnowanych szans (zmarnowanych szans)

Muszę je trawić co dnia (co dnia)



Ale wiesz co?

Chyba nie jest tak źle

Zawsze może być gorzej



Pamiętaj o tym, że ciemność służy tylko do przykrycia

Wszystkich jasnych stron życia

No bo nie jest tak źle, nie jest tak źle

Nie jest tak źle, nie jest tak źle

Zawsze może być gorzej

I nie jest tak źle, nie jest tak źle

Nie jest tak źle

Nie jest tak źle, nie jest tak źle

I nie jest tak źle, i nie jest tak źle

Pamiętaj o tym, że zawsze może być gorzej

I nie jest tak źle, nie jest tak źle

Nie jest tak źle, nie jest tak źle

Pamiętaj o tym, że ciemność służy tylko do przykrycia

Wszystkich jasnych stron życia
Interpreti podle abecedy Písničky podle abecedy