Skrýt překlad písně ›
"1.-(Hans) Spadłem z deszczem, w
morze przekleństw na planetę marionetek,
aby w przestrzeń między wiersze wsunąć treści gdzie ich miejsce.
Spadłem na was, spadłem dla was,
spadam nadal by się złamać aby klęknąć,
poczuć ból i zmięknąć jak większość,
aby piękno pękło i rozlało się jak mleko,
potem wdepnąć w to aby nie było już jak tego przełknąć,
niech inni też przebiegną, pokaż, że Ci wszystko jedno,
kiedy depczą Ci niewierni twą świętość jak ścierwo i szepcą,
że to zdechło zanim tylu ich przeszło i wieszczą, że to jad zabija przez swą grzeszną przeszłość.
Przeszłość, przeszłość, przeszłość (radio)
2.-(Hans) Spadłem, trzy piętra w dół znów widzę to samo,
zjadłem kęs, popiłem pół, i obudziłem się rano, ciężkostrawna prawda ściska żołądek w maglach
a słowa jak brzytwy podcinają gardła w żartach.
Wilki wokół, a gdzie podziali się ludzie,
każdy z nich szarpie mięso i żre póki nie spuchnie.
Ślina kapie, a on sapie i śmierdzi potem,
potem totem wznosi aby modły wznosząc prosić, gdy upodli się już dosyć, poczuć wzniośle,
choć godzinę dziennie by sumienie było znośne a wyrzuty senne, aby żyło się tu prościej,
otępiałym w tym piekle...
Piekle, piekle, piekle... (radio)
3.-(Deep) Spadłem jak trup w dół katakumb
aby w ciszy znaleźć sens ten,
w morzach faktów szukać traktu i nie sprzedać się za bezcen,
nim czołgać na czworakach,
w płuca wciągać błota zapach po stadzie co tu przebiegło mając to miejsce za piekło,
zostanę tutaj chociaż nieludzkim jest być słabym w świecie,
gdzie nie patrzą w dół na dłoń tych, co nie dają rady,
wilka dla wilka jest człowiekiem,
instynkt dobra tracąc z wiekiem,
patrzą w sklepienie kościołów, przybliżając się do piekieł.
Spadłem tutaj, by wytykali mnie to tamten, co uleciał z dymem jak spalone ścierwo z wiatrem...
Z wiatrem, z wiatrem, z wiatrem... (radio)
4.-(Deep) Spadłem w bezsens, by sens nadać temu co sensu tu nie ma, w
pustki bezkres, gdzie jest pieniądz, dragi, głód, spalona ziemia,
płonie Afganistan, Irak, trupy wywożą na TIR-ach,
koło mego okna gangsta hajs zatracają na zdzirach,
ziemia się kręci, niebo grzmi jak w średniowieczu, ale wiara tu spłonęła już w ubiegłym wieku w piecu.
Spadłem tutaj i nie pytaj mnie o życie, bo nic nie wiem, stoję niemy między brukiem a wiecznie błękitnym niebem... "1.-(Hans) Spadłem z deszczem, w morze przekleństw na planetę marionetek, aby w przestrzeń między wiersze wsunąć treści gdzie ich miejsce. Spadłem na was, spadłem dla was, spadam nadal by się złamać aby klęknąć, poczuć ból i zmięknąć jak większość, aby piękno pękło i rozlało się jak mleko, potem wdepnąć w to aby nie było już jak tego przełknąć, niech inni też przebiegną, pokaż, że Ci wszystko jedno, kiedy depczą Ci niewierni twą świętość jak ścierwo i szepcą, że to zdechło zanim tylu ich przeszło i wieszczą, że to jad zabija przez swą grzeszną przeszłość. Przeszłość, przeszłość, przeszłość (radio) 2.-(Hans) Spadłem, trzy piętra w dół znów widzę to samo, zjadłem kęs, popiłem pół, i obudziłem się rano, ciężkostrawna prawda ściska żołądek w maglach a słowa jak brzytwy podcinają gardła w żartach. Wilki wokół, a gdzie podziali się ludzie, każdy z nich szarpie mięso i żre póki nie spuchnie. Ślina kapie, a on sapie i śmierdzi potem, potem totem wznosi aby modły wznosząc prosić, gdy upodli się już dosyć, poczuć wzniośle, choć godzinę dziennie by sumienie było znośne a wyrzuty senne, aby żyło się tu prościej, otępiałym w tym piekle... Piekle, piekle, piekle... (radio) 3.-(Deep) Spadłem jak trup w dół katakumb aby w ciszy znaleźć sens ten, w morzach faktów szukać traktu i nie sprzedać się za bezcen, nim czołgać na czworakach, w płuca wciągać błota zapach po stadzie co tu przebiegło mając to miejsce za piekło, zostanę tutaj chociaż nieludzkim jest być słabym w świecie, gdzie nie patrzą w dół na dłoń tych, co nie dają rady, wilka dla wilka jest człowiekiem, instynkt dobra tracąc z wiekiem, patrzą w sklepienie kościołów, przybliżając się do piekieł. Spadłem tutaj, by wytykali mnie to tamten, co uleciał z dymem jak spalone ścierwo z wiatrem... Z wiatrem, z wiatrem, z wiatrem... (radio) 4.-(Deep) Spadłem w bezsens, by sens nadać temu co sensu tu nie ma, w pustki bezkres, gdzie jest pieniądz, dragi, głód, spalona ziemia, płonie Afganistan, Irak, trupy wywożą na TIR-ach, koło mego okna gangsta hajs zatracają na zdzirach, ziemia się kręci, niebo grzmi jak w średniowieczu, ale wiara tu spłonęła już w ubiegłym wieku w piecu. Spadłem tutaj i nie pytaj mnie o życie, bo nic nie wiem, stoję niemy między brukiem a wiecznie błękitnym niebem...