Skrýt překlad písně ›
Za późno już, gdy widzisz że jesteś w matni
Nie pierwszy, i nie ostatni taki x4
Kolejny w paszcze szaleństwa, robocie męstwa
Całując w usta, niebieskie bóstwa, żyjąc pieszczony przez pęto
Nóż na gardle ponętnie, stal chłodzi tak pięknie
Namiętne pieszczoty, w odmętach piekła
Zaklęta w umyśle szaleńca, to gra wstępna - syndrom przestępstwa
Następnie w galop, z galopu w żałość, no i szarość
Znasz takiego? Każdy kiedyś takiego znał
Dla ciebie mężczyzna to duma, honor i blizna
Ja już rozumiem, że dumę czasem trzeba umieć stłumić, przeciąć ją jak kęs
Prosto z "PN 6", blizny szpecą, te robią psychicznym kaleką
Dla mnie męstwem, jest zająć się swoją kobietą i dzieckiem
Żyć bezpiecznie, z myślą o następstwie czynu
Z dala przestępstw synu, ilu tak nie chce? Ilu?!
Mówisz że tu jesteś bardziej, niż ci najbardziej źli
Nie udowadniaj mi! Na słowo wierze ci!
Ja chcę normalnie żyć, i mieć spokojne sny
Nie chcę w więzieniu zgnić, patrząc na matki łzy
Ty się śmiejesz, wiesz najlepiej co się dzieje, wokół ciebie
Nie dasz się zaskoczyć, oczy masz wokół głowy
Nerwowy wzrok i krok, to twój odruch bezwarunkowy
Twój wróg i twoje życie, o zmianach niema mowy
Za późno już, gdy widzisz że jesteś w matni
Nie pierwszy, i nie ostatni taki x4
Młodzi żyją jak żmije, nie jeden więc zabije
Urwany z smyczą, by płakać skazany pod pryczą
Odgrywać cwela po celach, czasem robienie lach
Zgrywać penera w tych celach, żyć tak, topienie strach
Nienawiść więzi, na krawędzi, nie ma nic
Kiedy zerwiesz łańcuch, testosteron w moment cię napędzi
Zaatakujesz wściekle, w tym piekle, jak pieniądz z deklem
Piana i krew z pyska, bulgocze tak pięknie
Chuj przecież nie klękniesz, nie pękniesz, nie dasz się pobić
Temu szczurowi, nie starczy - musisz go dobić
Czas sprawdzić się w realiach, niech leży chuj w fekaliach
Bum, bum! Dwa ciosy, pizgasz jak wariat
Kumple krzyczą zostaw, czy coś tam, bo gość już dość ma
Desperat - Tak cię wychował konglomerat
Syreny wyją, dwa jadą, chuj w dupę chamom
Trzeba uciekać, biec ile masz sił, bo cię dostaną
Serce wali jak młot, na dłoniach krew i pot
Słyszysz: Stop! Bo strzelam!
Z daleka, kurwa się wydziera
Nie stajesz, bum bum! Strzały, pocisk rozrywa ci bark
Chcesz biec, lecisz na kark, niech to szlak!
Dostałeś postrzał, kumple krzyczą: Kurwa, dostał!
Pech czuwa, to jego riposta - ostatnia prosta
Za późno już, gdy widzisz że jesteś w matni
Nie pierwszy, i nie ostatni taki x4